Fajne „T” i tajne „F”

Tytułem FsTępu

Dzisiejszy program sponsorują litery T i F. Pozwoliłem sobie zacząć wpis od nawiązania do znanego wyrażenia z Ulicy Sezamkowej, ponieważ chciałem Wam dziś opowiedzieć (przy pomocy słowa pisanego, rzecz jasna) o łamigłówkach, które wydawca określa mianem Edukacyjnych puzzli, a konkretnie o dwóch tytułach z tej serii – właśnie o Serii T i Serii F . Tę pierwszą łamigłówkę pokazał mi kiedyś Krzysiek Szczygieł (którego przy okazji pozdrawiam 🙂 ) i skończyło się na tym, że kupiłem sobie swój egzemplarz. A ja już zrobiłem wszystkie zadania, to kupiłem jeszcze Serię F (na razie zadania w toku). W tym miejscu wyraźnie podkreślę, że chociaż nie jestem wielkim amatorem łamigłówek (zawszę chętniej wydam pieniądze na dużą planszówkę niż na kilka łamigłówek, choć w Rush Hour w wersji elektronicznej przerabiałem wszystko, co było za darmo 😉 ), to przy omawianych dziś tytułach ciągle bawię się dobrze i mogę z czystym sumieniem polecić je innym.

O rodzinie i idei

Łamigłówki T i F (dla uproszczenia odpuszczę już sobie, co do zasady, pisanie o serii) są częścią większej rodziny drewnianych łamigłówek wydawanych przez firmę Puzzlomatic S.C. (www.puzzlomatic.pl) Generalna idea zabawy jest prosta. W pudełku dostajemy kilka drewnianych elementów (figur) o różnych kształtach. Co ciekawe, jeśli weźmiemy dwa dowolne z nich, to zawsze mniejszy z nich można „wpisać” w ten większy – innymi słowy, elementy mają pewne fragmenty identyczne. Z tego też powodu elementy można na bardzo wiele sposobów łączyć w przeróżne kształty. Oprócz nich w pudełku znajdziemy kartkę z zadaniami – gotowymi kształtami, które mamy ułożyć ze wszystkich elementów. Oczywiście zadania nie pokazują sposobu połączenia elementów, ponieważ naszym zadaniem jest właśnie wymyślenie, jak połączyć wszystkie elementy, aby otrzymać dany kształt.

Co i w jakim pudełku

T i F wydane są w pudełkach o wielkości mniej więcej dłoni dorosłego człowieka i grubości przeszło jednego centymetra. Dzięki temu bez problemu możemy je ze sobą zabrać do plecaka lub nawet do większej kieszeni. W pudełku znajdziemy wspomniane już drewniane elementy, przykryte przezroczystą osłonką i kartę z licznymi zadaniami:

Pudełka po otwarciu.

Pudełka po otwarciu.

Lista zadań.

Lista zadań – widać tylko pierwsze strony.

W przypadku łamigłówki T mamy 4 różne (każda inna) figury, które wyglądają tak:

IMG_8574

Pierwszym zadaniem do wykonania jest ułożenie z nich tytułowej litery T:

IMG_8649

Pozornie (jak już rzuciliście okiem na powyższe zdjęcie) może to wydawać się łatwe. Ot, pewnie trzeba trochę poprzekładać figury, pokombinować i po chwili się uda. Z takim nastawieniem przechodzimy od teorii do praktyki i nagle okazuje się, że… to wcale nie jest takie proste. W końcu albo sami układamy literę T (po niezłej porcji główkowania i przekładania figur), albo prosimy kogoś o podpowiedź, albo zaglądamy na stronę producenta, gdzie znajdziemy rozwiązania podane krok po kroku, co można wykorzystać jako podpowiedź w chwilach zwątpienia. Tak, czy siak, łamigłówka pokazuje swoje pazurki i chcemy więcej. Jeśli jesteście ciekawi, jak ułożyć tytułowe T, to poniżej podaję rozwiązanie:

Nawet jeśli niechcący na nie spojrzycie, to nie martwcie się, nie zepsułem Wam zabawy, bo liczba zadań w serii T wynosi 64, a te już wykonane łatwo się zapomina i spokojnie można do nich powrócić po jakimś czasie.

Seria F to z kolei 6 elementów, a dokładniej rzecz biorąc 3 elementy występujące w dwóch egzemplarzach. W pudełku znajdziemy także kartkę z 93 zadaniami. Jak można się domyślać, większa liczba zadań wynika z większej liczby elementów (6 zamiast 4), co przekłada się na większą liczbę możliwych kombinacji łączenia ich ze sobą. Dodatkowym, oczywistym efektem jest (przynajmniej tak mi się wydaje) większa trudność zadań z serii F w porównaniu do serii T.

Figury w serii F.

Figury w serii F.

Wrażenia

Obie łamigłówki są, moim skromnym zdaniem, genialne. Bardzo proste, ale wciągające zasady, masa zadań i odpowiedni poziom trudności dają razem mieszankę wybuchową, czyli łamigłówkę, do której chce się wracać w wolnej chwili. Po rozwiązaniu kilku zadań i „poczuciu tematu”, czasem uda nam się szybko ułożyć jedno z kolejnych. Choć to raczej wyjątek od reguły, którą jest to, że danemu zadaniu musimy przynajmniej chwilę poświęcić. Czasem będzie to 10 min., innym razem będziemy do niego wracać przez kilka dni, zanim radośnie dotrzemy do rozwiązania. Podpowiem tylko, że kluczem do sukcesu jest szukanie mocnych punktów zaczepienia – jeżeli uda nam się wywnioskować, że w danym miejscu docelowego kształtu może pasować tylko określony element w odpowiednim położeniu, to potem jest już zazwyczaj „z górki”.

Podsumowanie

Seria F i T to łamigłówki, które z czystym sumieniem mogę polecić każdemu. Są niedrogie (sugerowana cena producenta to 29 zł), kompaktowe, solidnie i przyjemnie wydane (obcowanie z drewnianymi elementami jest bardzo miłe i kojące). Są świetnym połączeniem zabawy i nauki – rozwój wyobraźni przestrzennej i wyczucia proporcji gwarantowany. Można je zabrać ze sobą wszędzie i pogłówkować w wolnej chwili. Duża liczba zadań zapewnia, że T i F nie mają szans szybko się nam znudzić. Nawet jak już przerobimy wszytko, to znaczną część zadań możemy spróbować zrobić jeszcze raz, bo rozwiązania szybko się zapomina.

O ile dobrze pamiętam, z serii T zrobiłem kiedyś wszystkie zadania (co nie znaczy, że teraz bym każde z nich zrobił od ręki), a z serii F tylko 18 (to akurat mam zaznaczone na karcie zadań). Pozwólcie zatem, że zakończę już przelewać swoje myśli na papier (dosłownie, bo tekst najpierw pisałem metodą tradycyjną) i zabiorę się za zadanie nr 19. A wygląda ono tak:

IMG_8623

Zalety:

– prosty, a genialny pomysł, co daje świetną zabawę,

– ładne, solidne i kompaktowe wydanie,

– niska cena,

– duża liczba zadań,

– rozwiązania krok po kroku na stronie wydawcy,

– uczy wyobraźni przestrzennej i wyczucia proporcji,

– wciąga!

Wady:

– niektóre zadania są łatwiejsze (zwłaszcza te o symetrycznych kształtach), inne trudniejsze,

– można się zaciąć na danym zadaniu, co może być powodem frustracji, ale w takiej sytuacji trzeba po prostu wrócić do zadania po przerwie lub skorzystać z podpowiedzi.

 

P.S. Zaraz po skończeniu tekstu nie udało mi się rozwiązać zadania nr 19. Wróciłem do niego kilka wieczorów później i rozwiązanie zajęło mi około 30 min. kombinowania. Kluczem do sukcesu było wymyślenie, jak zrobić wieżę, czyli prawą część docelowego kształtu.