Duże jest piękne? Pudło!

W pierwszym felietonie pochyliłem się trochę nad emocjami związanymi z planszówkami. Wspominałem w nim m.in. o radości związanej z otwieraniem nowo nabytej gry i ekscytowaniem się „jeszcze ciepłymi” elementami. Oczywiście dla prawdziwego planszoholika takie chwile nie mogą być niczym innym, jak czystą przyjemnością (chyba że się nie jest prawdziwym planszoholikiem i na przykład marzy się o możliwości grania na jakichś elektronicznych stołach 😉 ). Niestety potem zdarza się, że prędzej, czy później, zaczynamy się czuć delikatnie oszukani. Zwłaszcza, jak mamy już kilka gier na półce i kolejną trzeba gdzieś zmieścić albo chcemy zabrać kilka gier na spotkanie. Wtedy okazuje się, że czynnikiem, który powoduje lekki dyskomfort jest… wielkość pudełka. A dokładniej jego przerost wymiarów nad zawartością. Poniżej spróbuję bliżej przyjrzeć się temu intrygującemu zjawisku. Komentarze w temacie są oczywiście mile widziane 😉 Czytaj dalej

Witaj przygodo! (Mage Knight)

Witaj strudzony wędrowcze! Usiądź, uracz się piwem (raczej cienkie, prawdę mówiąc) i posłuchaj mojej opowieści. Zanim posądzisz mnie o autorecykling, pozwól że wykonam, jak to mówią w krainach środka, ucieczkę do przodu i od razu się do czegoś przyznam. Moja opowieść nie powstała przed chwilą, tylko w dawnych czasach, kiedy mój syn (dziś już liczy sobie 4 pełnie) dopiero szykował się na świat. Ale dopiero teraz, dzięki pojawieniu się tej zacnej karczmy, mam okazję opowiedzieć ją w pełnej krasie, prezentując przy tym własnoręcznie sporządzone malowidła. Zanim zaczniemy dodame jeszcze, że przeżyte przygody były zarówno bardzo emocjonujące fabularnie, jak i wymagały ciągłego myślenia oraz bardzo rozważnego podejmowania decyzji. Inaczej szybko skończyłbym jako kolacja dla orków. – Karczmarzu!, dolej jeszcze piwa…
*** Czytaj dalej

W krainie emocji

Emocja <łac. emotio> – silne wzruszenie, podniecenie, wzburzenie, silne przeżycie uczuciowe, np. gniewu, obawy, radości itp.[*]

W związku z zaproszeniem do blogosfery ZnadPlanszy.pl naszła mnie następująca refleksja. We wszelkich artykułach, czy audycjach, które poruszają kwestię renesansu gier planszowych i karcianych (dalej, dla uproszczenia zwanych „planszówkami”), rozwoju rynku i licznych, dużych imprez, na których królują gry bez prądu, wymienia się różne cechy, które decydują o takim rozwoju sytuacji. Są to przykładowo stwierdzenia, że na co dzień  obcujemy wystarczająco dużo z nowoczesną elektroniką, komputerami, czy Internetem, by chcieć od ich odpocząć i mieć do czynienia z czymś namacalnym i rzeczywistym, jak właśnie karty, plansze, figurki i żetony, do tego ładnie i solidnie wydane. Ewentualnie, że spotkanie z żywymi ludźmi jest dużo ciekawszym i bardziej wielowymiarowym doświadczeniem niż granie z równie żywymi ludźmi przez Internet. Wszystko to prawda, ale myślę, że siłą planszówek i tym, co od nich uzależnia są w dużej mierze także emocje. Spróbujmy się więc przyjrzeć, jakie emocje mogą się z nimi wiązać i co może być źródłem tych emocji. Czytaj dalej